Dziś rozdział prowadzony będzie przez Else Jacka Czkawkę i może Astrid.
jack:
Jest!!! Mamy z Flynn'em plan jak zrobić Snapa w balona!!! Będzie się działo!!! A do tego posłużę się swoja mocą. Nigdy o tym nie wspomniałem? Zapomniałem. Mam moc lodu i śniegu. Ten plan ma coś wspulego z Elsą, syreną i wiadrem z lodowatą wodą. Nic więcej nie powiem. A teraz...W poprzednim rozdziale Czkawka napisał, że podłożyłem mu szkło pod nogi. Racja zrobiłem to, poniewarz po raz pierwszy na lekcji opieki nad magicznym stworzeniami (wymykaliśmy się na wolnych godzinach oglądać starsze klasy na tych lekcjach). Był zamyślony i nic nie robił oprócz dziwnych min i próbowania zagadania do Astrid ale szybko się powstrzymał. Dzięki moim mocą czasem umiem odczytać myśli innych. I on kłócił się z sercem. To źle wróży. Jako, że jest moim najlepszym przyjacielem postanowiłem mu pomóc. Dlatego podłożyłem mu o szkło. Ma to dobre i złe strony. Dobrą jest to, że Astrid będzie z nim całymi dniami, ale złą, że Będzie musiała iść sama na noc duchów. Nie, pomogę mu. Od 22 do północy będzie mógł chodzić. Będę takim jego wróżkiem tak jak w kopciuszku.
czkawka:
Dziś noc duchów. Astrid przyszła dziś rano ze śniadaniem i się podzieliliśmy.
-Napisałam piosenkę. Może poczujesz się lepiej.
-A jaka to piosenka?
-Zaśpiewać?
-Mchm.
Przyniosła ze sobą gitarę, i zaczęła grać.
Czkawka
Jesteś kimś
Kogo chcę znać
Lubię cię i w ogóle
Ale nie wiem
Czy ty czujesz
To co ja.
Jesteś kimś ważnym
Zmieniłeś mi życie
-Naprawdę?
Nie wiem
Czy czujesz to co ja
Ale i tak to powiem
-Astrid...
Czkawka ja...
Bałem się
Powiedzieć ci to w twarz
Bo nie chcę cię stracić
ale nadeszła pora
Bym powiedział ci...
Dziś noc duchów
Ja nie mam partnera
więc zostanę tu z tobą...
-Nie
Zostanę tu z tobą
-Nie. Pójdziesz tam
Chodź by nie wiem co
Nawet bez partnera.
I koniec.
Nie zaprzeczała.
-Dobrze. Jeden warunek.
-Jaki?
-Kiedyś mi to odrobisz.
-Ok. Leć się przygotowywać.
Pocałowała mnie w policzek i odeszła.
elsa:
-Astrid!!!
-Tak?
-Pokój wspólny jest pusty. Wszyscy są w dominatoriach i na obiedzie.
-Super. Chodź-W naszej ,,bazie" jest super toaletka, a tylko niektóre wyróżnione i bardzo lubiane przez duchy osoby przychodzą na przyjęcie organizowane w ich noc. Wtedy jest bal i muzyka. Musiałyśmy z Astrid się przygotować, kiedy pokoje wspólne były puste.
Gdy dotarłyśmy, zaczęłyśmy przygotowania.
-U Czkawki spędziłaś trochę czasu. A dokładniej 2 godziny
-Pomożesz?-zaczęła zaplątywać sobie warkocza ale nie dała rady.
-Jasne. A może zamiast warkocza zaszalejemy?
-To znaczy?
-Zgadzasz się?
-Dobra-Zaczęłam zaplątywać jej warkocza (nie takigo zwykłego).
-Astrid...
-Hę?
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i mogę ci to powiedzieć tak?
-Jasne.
-Astrid ja...Mam moc. Moc lodu i śniegu.
-O to tak jak Jack. Podsłuchałam jak mówił to Czkawce.
Musiałam jej to powiedzieć. Szczególnie dlatego, bo ostatnio tracę kontrolę.
-Pomożesz mi zapanować nad mocą?
-Pikuś. Znam parę trików. A teraz twoja kolej-Zaplotła mi luźnego warkocza a potem z tego koka i potem dała mi sukienkę i pelerynę. Wyglądałam tak:
Potem ona. Miała piękną fioletową sukienkę z zieloną peleryną i wzorami jej wyspy.
(zamieńcie sobie kolory i peleryny sukienki elsy i tak uzyskacie sukienkę Astrid)
I makijaż. Nic. O już za chwilę 22! Chodź! Wróciłyśmy do swoich domów skąd poszłyśmy na wieżę.
-Elsa! Z kim Idziesz?
-Z Jack'iem. A ty?
-Miałam iść z Czkawką ale on...Ma chorą nogę.
jack:
-Błagam cię Roszpunka! Błagam! Zaśpiewaj tę piosenkę! Pomóż Czkawce!
-Dobrze. Ale to ostatni raz.
-Zgoda! Ulecz go od tej chorej nogi na zawze!
-Spróbuję-Roszpunka poszła do skrzydła szpitalnego, a po 10 minutach wyszła razem z Czkawką.
-Leć się przebrać!
Wszedł do skrzydła i wrócił po minucie całkiem przebrany.
-Chodź. Spóźnimy się. Rozszpunko to na zawsze będzie zdrowe?
-Raczej tak. Jakby co podejdź. A teraz idźcie!
Popędziliśmy do najwyżzej wieży i tam przerzyliśmy szok. Dziewczyny stały i czekały.
-Czkawka!-Astrid pobiegła do niego i przytuliła. Był w niebo wzięty. Poszliśmy na w tłum duchów i zaczęliśmy tańczyć. W pewnym momencie zespół grający przestał grać i powiedział, że więcej nie zagrają.
-Nick! My możemy! Damy radę zaśpiewać!-powiedziała Astrid.
-Dobrze. Zaczynajcie. Pierwszy Jack. Co śpiewasz?
-Przekonasz się-powiedziałem.-Astrid, zagrasz?
-Jasne-dostała nuty i zaczęła grać.
Written in these walls are the stories, that I can’t explain
I leave my heart open, but it stays right here empty for days
She told me in the morning, she don't feel the same about us in her bones
It seems to me that when I die, these words will be written on my stone
And I’ll be gone, gone tonight
The ground beneath my feet is open wide
The way that I've been holdin’ on too tight
With nothing in between
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen (the story of, the story of)
The story of my life I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life (the story of, the story of)
Written on these walls are the colours, that I can’t change
Leave my heart open, but it stays right here in its cage
I know that in the morning now, see us in the light upon the hill
Although I am broken my heart is untamed still
And I'll be gone, gone tonight
The fire beneath my feet is burning bright
The way that I've been holdin' on so tight
With nothing in between
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time…
Is frozen (the story of, the story of)
The story of my life, I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life (the story of, the story of)
And I've been waiting for this time to come around
But baby running after you is like chasing the clouds
The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen
The story of my life I give her hope (give her hope)
I spend her love until she’s broke inside (until she’s broke inside)
The story of my life (the story of, the story of)
The story of my life
The story of my life (the story of, the story of)
The story of my life.
-Elsa.
Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni,
i nietknięty stopą trwa
Królestwo samotnej duszy,
a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burza w sercu gra.
Choć opieram się, to się na nic nie zda...
Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic.
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć.
Bez słów,
bez snów,
łzom nie dać się...
Lecz świat już wie!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Rozpalę to co się tli.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Wyjdę i zatrzasnę drzwi!
Wszystkim wbrew,
na ten gest mnie stać!
Co tam burzy gniew?
Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha.
Z oddali to co wielkie,
swój ogrom traci w mig.
Dawny strach co ściskał gardło,
na zawsze wreszcie znikł!
Zobaczę dziś czy sił mam dość,
by wejść na szczyt, odmienić los.
I wyjść zza krat, jak wolny ptak.
O tak..!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Mój jest wiatr, okiełznam śnieg.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
I zamiast łez jest śmiech!
Wreszcie ja,
zostawię ślad!
Co tam burzy gniew?
Moc mojej władzy lodem spada dziś na świat.
A duszę moją w mroźnych skrach ku górze niesie wiatr.
I myśl powietrze tnie jak kryształowy mieeeecz.
Nie zrobię kroku w tył...
Nie spojrzę nigdy wstecz!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Z nową zorzą zbudzę się.(Elsa zmieiła sukienkę na lodową)
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Już nie ma tamtej mnie!
Oto ja!
Stanę w słońcu dnia.
Co tam burzy gniew?!
Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha.
-Astrid.
-Ja z nim.
-Ale...
-Masz. Tekst.
astrid:
Let the wind carry us
To the clouds hurry up, alright
We can travel so far
As our eyes can see
razem:
We go where no one goes
We slow for no one,
Get out of our way!
czkawka:
I'm awake when up in the skies
There's no break up so high, alright
Let's make it our own, let's savour it
razem:
We go where no one goes
We slow for no one
Get out of our way!
astrid:
We slow for no one
We go where no one (Astrid zrzuciła sukienkę pod którą miała krótką i ładną)
czkawka:
We slow for no one
We go where no one
razem:
We go where no one... goes.
CDN